Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Cześć motylki, jestem z Wami od dawna, ale od pewnego czasu się nie oddzywalam z powodów osobistych niestety... Aktualnie przechodzę kryzys, z mojej wagi 47 kg gdzie brakowało mi tylko 2kg do wymarzonego celu zrobiło się 52kg praktycznie nie jem, bardzo dużo się ruszam, ale jak widzę jedzenie mam ochotę rzucić się na nie jak jakaś bestia, która nie jadła od dawien dawna... Próbowałam jeść troche więcej a nadal rozsadnie, ale każda zjedzona rzecz momentalnie po mnie widać i czuję się z tym tragicznie, mam bardzo mało siły, włosy wypadają garściami... Nie chcę mi się pić, ale jak już zacznę to potrafię 2l wody wypić na raz. Błagam poleccie mi jakąś dietę, sama nie wiem, cokolwiek, bo już sama ze sobą nie daje rady... Możecie też napisać na maila tsuna27@interia.pl. Trzymajcie się Chudzinki ❤️
Po co głodowa skoro ewidentnie sobie z głodówkami nie radzisz ? Nie sztuką jest nic nie jeść 2 dni a później rzucić się na jedzenie, chodzi w ty o to żeby stopniowo znów zwiększać ilość kcal. Skoro nie radzisz sobie z bilanse na poziomie 0 to ustaw sobie limit maksymalny ( np 1500 kcal ) i jedz tyle codziennie. A najlepiej sprawdź jakie masz zapotrzebowanie kaloryczne i odejmij od tego 400 kcal, ujemny bilans kaloryczny powinien działać.
Ps. Nie ma Cię na forum.
Ps2. To jest wątek dla GOŚCI
Offline
Zacznij jak radzi Hipokryzja od 1500. Potem co tydzień spróbuj stopniowo odejmować np po 100 kcal. Następny tydzień znowu 100 mniej etc. Głodówka jak sama widzisz jest na max 2 dni bo potem napad...więc bezsens
Ból jest najskuteczniejszą formą dyscypliny
Offline
Strony: 1